niedziela, 5 sierpnia 2012

Remont komunisty cz. 2

Na dzień dzisiejszy Kadet stoi rozebrany do gołej ramy. Rozkręciłem w nim chyba wszystko co mogło być do rozkręcenia. Rama dokładnie umyta. Bak został przeczyszczony za pomocą kamieni, gdyż zardzewiał od środka, na pewno będzie czystszy, gdyż kranik się zatkał przez co paliwo nie miało jak się lać do cylindrów. Rdza dała się we znaki parom elementom min. osłona łańcucha, łapa trzymająca tłumik, czy stopka. Zostały one odświerzone nowym czarnym lakierem, przez co wyglądają jak nowe :D Z tzw. "pierdół" dokupiłem: wszystkie elementy gumowe takie jak stópki, gumy amortyzatorów, nową rolkę gazu, dźwignie hamulca i sprzęgła, wszystkie linki do tego motoroweru, klosz lampy tylnej oraz obwódkę lampy przedniej. Czekam z niecierpliwością na przesyłkę z kołem tylnym i oponą. Gdy do mnie dotrą, zacznę powolne składanie wszystkiego do kupy. Dzisiaj z racji braku dostawy części czyściłem każdą śrubkę, nakrętkę i podkładkę Flexem ze szczotką drucianą. Efekt jest niesamowity. Prawie 30 letnie śrubki wyglądają jak nowe! Pomalowałem także pseudoklakson i wyczyściłem lusterko kultowej Czeskiej firmy Velorex :) 





piątek, 3 sierpnia 2012

Remont komunisty CZ.1

Remont Kadeta był pewny od pierwszego spojrzenia. Po oględzinach i negocjacjach okazało się że pomimo 8 lat spędzonych w piwnicy motor odpalił za pierwszym razem! Czyli silnik zdrowy i nie trzeba się nim przejmować. Przebieg 6800 km to mało jak na 28 letni sprzęt. Sam mam 18 lat i ponad 28000 km przebiegu na rowerze. Silnik jest trochę dławiony przez zastany tłumik, przez co już czekam na kuriera z nowym, czarnym + chromowane kolanko. Tylne koło to oddzielna historia. Ma spore luzy, ale nowa obręcz z oponą już jedzie do Strzegomia. Oprócz wymienionych niedomagań, będę skupiał się na typowych drobnostkach wymagających dużo cierpliwości i czasu w czyszczeniu. Na koniec pokażę wam patent PRLu zainstalowany w Kadecie - podwójne amortyzatory po każdej stronie motoru. Robiono tak, gdyż standardowe, pojedyncze amortyzatory szybko się zużywały, ja jednak powrócę do stanu oryginalnego tym bardziej że mało ważę. 



Romet Kadet 780

Po niepowodzeniach w zakupie Fiata 126p, postanowiłem zająć się czymś tańszym i mniejszym, ale w dalszym ciągu z epoki PRL... W związku z nazwą mojego bloga, pojazd ten musiał być motorowerem ;) Wybór padł na Rometa Kadeta 780 z 1985 roku. Motor posiada polski, komunistyczny silnik Dezamet 023 o powalającej mocy 1,7 KM. Po krótkiej przejażdżce stwierdzam, że ja na rowerze wykazuje lepsze osiągi od tego silnika... Cóż, trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość podczas rozpędzania i podjazdów pod górkę. Kadet, to oficjalny następca popularnego Komara, zaprojektowany z myślą o kobietach ze względu na charakterystyczny kształt ramy umożliwiający wygodne wsiadanie. Swoją drogą to nigdy nie widziałem kobiety ujeżdżające takie polskie "wynalazki".




Jak widać Kadet trochę stał w garażu nieużywany przez co zmuszony jestem zafundować mu mały remont. Postaram się więc jak najczęściej dzielić się z wami relacjami z remontu tej legendy PRLu :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Legnica 15.07

Trasę ze Strzegomia do Legnicy przygotowywałem na podstawie map internetowych. Chciałem odejść trochę od tradycji i zjechać z asfaltu na rzecz dróg polnych, co jak się okazało na zdjęciach trochę przesadziłem z błotem, mimo tego przygoda była ciekawa. Przy okazji załadowałem na bagażnik laptopa, stolik i lornetkę do obserwacji samolotów, które pomimo świetnych miejsc do rozłożenia prawie się nie przydały ze względu na pogodę. W ciągu 4 godzin przejechałem przez deszcz i burzę, a rower wygląda jakby wrócił z poligonu. Ze względu na jazde polnymi drogami średnia prędkość się obniżyła jednak 70 km w 4 godziny nie jest złym wynikiem jak na mnie.
















piątek, 8 czerwca 2012

Skarb, który poprawił mi humor... ( AKTUALIZACJA)


AKTUALIZACJA NA DZIEŃ 8.06.2012

Cytrynki są już gotowe i zyskały nowe, drugie życie. Wyglądają prawie jak nowe i prawdopodobnie będą służyć jako dekoracja, mniej możliwa jest opcja normalnego używania ze względu na gwoździa programu - PF 126p 

Gdyby jednak komuś się spodobały takie felgi rozważę opcję sprzedaży :D



Wracając z poprzedniej trasy z Bolkowa, którą opisałem w poprzednim poście napotkałem się na niecodzienne zjawisko. Oczom moim ukazały się 2 stare felgi tzw. ''cytrynki'' z Fiata 126p porzucone w rowie! Dla mnie, jako absolutnego fana motoryzacji to tak jakby zobaczyć psa uwiązanego w lesie. Czym prędzej przygarnąłem je do siebie z gwarancją na odnowienie i ocalenie od zapomnienia - felgi mają w końcu ponad 30 lat! Do tej pory udało mi się przywrócić do czasów świetności jedną sztukę - druga czeka w kolejce, a już teraz możecie zobaczyć różnicę...


Tak to się zaczęło... opony Stomil z 1995 roku..




Co prawda moja robota to typowa amatorszczyzna, jednak ja wolę patrzeć na widok pięknej, odnowionej felgi z nadzieją że jeszcze komuś posłuży niż pójdzie w zapomnienie.

sobota, 7 kwietnia 2012

Środa w piątek.


Dzisiaj pod wpływem impulsu postanowiłem pojechać trochę dalej. Jak dotąd najdalej w tym roku - do Środy Śląskiej. Odległość nie jest powalająca, ale od czegoś trzeba zacząć ;). Wspomnienia z dalekich tras wróciły i na pewno szybko nie odejdą po dzisiejszej trasie. Ze Strzegomia jest tam około 35 km w jedną stronę, teren raczej nizinno-pagórkowaty, w sam raz dla początkujących próbujących pojeździć ''dalej''. Droga do Środy jest bardzo ciekawa, przez co lubię tam jeździć, szczególnie że miasto też pozytywnie mnie zaskoczyło :). Trzeba przebić się przez górki koło Strzegomia a potem już praktycznie po płaskim, lub po delikatnych wzniesieniach. Przejeżdżając nad autostradą A4 jesteśmy mniej więcej w połowie drogi. Warto czasami się tam zatrzymać i wyszpiegować ciekawe samochody :P. Pogoda była kiepska, co widać na zdjęciach, było ok. 6 stopni na plusie, jednak najważniejsze, że nie padało. Przejechanie niecałych 70 km sprawiło mi jednak małą trudność - dlaczego? Hmmm... niska temperatura wymuszała na mnie ciągłe dogrzewanie się i utrzymywanie stałej temperatury przez co mogłem utracić sporo energii już na samym starcie. Zobaczymy jak zachowam się przy temperaturze  +20 stopni :P. Dłuższa trasa była także małym testem mojego Krossa. Po pechowym początku wiosny i założeniu nowego ogumienia nie mam zastrzeżeń co do ''bicia'' i skrzywień w kołach pomimo dużego przebiegu i jazdy bez powietrza przez kilkaset metrów. Popracować trzeba jednak nad ''elektryką'' - podczas ostrego hamowania kopnął mnie prąd (pomimo że prowadziłem w zimowych rękawiczkach) ! 


Przyjazd 33 km w 90 minut, w stronę powrotną o wiele dłużej...

Najlepsza i najbezpieczniejsza droga rowerowa, jaką jechałem :) Ma ok. 3 km i prowadzi ze Środy Śląskiej do Ciechowa. 

Nasi drogowcy wykonali kawał dobrej roboty - od roku nie widzę na niej najmniejszego zapadnięcia, czy skrzywienia. Brawo !

Cesarzowice

Jak widać pogoda była beznadziejna i mało komu chciało się wyjść na rower :P

Na dole zdjęcia prawie aktualny przebieg Krossa. Z tego miejsca jest 25 km do Strzegomia.

A4 :)


Fajne uczucie, gdy pod Tobą przejeżdża rozpędzony Mercedes przy 140 km/h :)

Postój w Piekarach

Tego stawu na ma nawet na mapach, sama miejscowość Piekary jest jakby zapomniana przez mapy. Sekretne miejsce ;)

sobota, 24 marca 2012

Przygoda na trasie...

Po ostatnich mroźnych dniach stycznia i lutego od kilku tygodni zaczęło się ocieplać praktycznie w całym kraju. W tym czasie nie wyjeżdżałem na dalekie, całodniowe wyprawy, ale dla rozruszania się dojechałem do kilku wartych odwiedzenia miejsc w mojej okolicy. Poznałem technikę jazdy po błocie koło Mściwojowa, w którym jazda po śniegu to bułka z masłem, ale nie obyło się także bez przygód - W okolicach pierwszego dnia wiosny złapałem gumę! Pomógł mi przy tym Kicur, któremu dziękuję z tego miejsca, oraz bardzo miły i pozytywnie zakręcony rowerzysta Piotr z Gniewkowa, którego pozdrawiam jeśli teraz to czyta :) Opona i dętka już czekają do wymiany, jednak z braku czasu muszę na chwilę zostawić Krossa na kilka dni urlopu korzystając z uroku jazdy wyścigowej b'Twin-em :) Poniżej kilka zdjęć z tras. Robi się coraz cieplej...

Zbiornik Mściwojów - Kross dosłownie nad wodą :)

Doskonałe miejsce na odpoczynek...


... i na ryby.

Kolega Kicur pokazuje swoje ''wywody'' ;)

Całe szczęście, że narzędzia wożę ze sobą...

Łatanie dziury: drugie podejście

Tym razem udane dzięki Piotrowi :)

Genialna droga rowerowa z Bolkowa. Progi zwalniające nie są tu bez powodu - z górki można się tu rozpędzić nawet do 60 km/h

Pagórkowaty krajobraz okolic Bolkowa - w tle zamek Świny
Jeszcze nigdy nie widziałem tylu rowerzystów na drodze - ukochane paliwo drożeje, więc jazda samochodem dla coraz większej grupy osób staje się luksusem, przesiadając się na rowery...

piątek, 23 marca 2012

Po ponad miesięcznym zastoju na blogu, pora ruszyć w trasę, gdyż za oknem już dawno zawitała wiosna. Pora więc wkręcić się na obroty i korzystać z dobrej pogody. W czasie nieobecności zdarzyła mi się pewna przygoda o której napiszę w niedalekim czasie. Niedługo także opiszę Wam coś, niezwiązanego z rowerem... no może tylko trochę, w końcu nazwa MOTO w blogu zobowiązuje... :)

sobota, 11 lutego 2012

Korzystając z chwili wolnego i małego zastoju w postaci zimy za oknem, podzielę się z Wami moją zeszłoroczną wyprawą do Czech :) Cała trasa zajęła mi pół dnia - wyjeżdżając wczesnym rankiem około godziny 5:30, kończąc o 14:30. Wracając do domu pamiętam nieznośny upał, który dawał się we znaki szczególnie podczas przejeżdżania przez cały Wałbrzych ( trasa wiodła min. przez to miasto ). Częste postoje, ruszania i wjeżdżanie na krawężniki spowodowały że hamulce wręcz parzyły przy każdym dotknięciu palcem. Gdy przejechałem przez Wałbrzych pozostało mi jedynie wspinanie się pod górę i podziwianie pięknych widoków na granicy Polsko-Czeskiej. Dojazd ze Strzegomia do Golińska to jakieś 45 ''średnio-ciężkich'' kilometrów. W porównaniu do Polski, czeskie drogi są gładkie jak stół! To czysta przyjemność jeździć po takich bezpiecznych drogach! Również porozumiewanie się z naszymi sąsiadami nie jest takie trudne, więc jeśli się zagubicie, nie musicie rozpaczać :) Najdalszą miejscowością w trasie było Nove Mesto nad Metują. Cała trasa liczyła 134 kilometry i nie była aż tak męcząca jak sobie ją wyobrażałem. To był mój drugi wyjazd za granicę rowerem :) Wcześniej byłem również w Czechach, witając się z Harrachovem. Poniżej kilka zdjęć z wyprawy.






Jedna z najładniejszych okolic, jakie widziałem jeżdżąc rowerem :)  Dojazd do granicy w Starostinie. Co prawda asfalt wskazuje na to że jesteśmy w Czechach, jednak tu niespodzianka: Polska !




Chodnik po którym idąc, dotrzecie...

... właśnie tu: granica PL-CZ




Droga do Nowego Mesta



Typowa droga gminna w Czechach. Ehhh... marzenie