Dojechałem wtedy na zlot przed 10:00. Generalnie celem zlotu był przejazd trasą z Jeleniej Góry do Cieplic i pokazanie ludziom ''ilu nas jest''. Część pierwsza to zapis na zlot - pierwsze 300 osób dostawały koszulkę. Paparazzi z okolicznych gazet oczywiście robili nam zdjęcia na Jeleniogórskim rynku. Ja jednak ze względu na czas nie byłem obecny w tej drugiej części zlotu i musiałem wracać do domu. Podczas podróży napotkałem kilku nieuczciwych ''kolarzy'', którzy z rowerem na dachu jechali na zlot samochodem. Owszem - rozumiem gdy ktoś ma ponad 100 kilometrów w jedną stronę i nie da rady, ale rejestracje były ewidentnie miejscowe. No cóż - przynajmniej udowodniłem że potrafię dojechać i wrócić cały załadowany jadąc w 60% górskimi drogami do Jeleniej Góry i to się liczy :) Ogólnie trasy koło Jeleniej Góry są chyba najlepsze na Dolnym Śląsku i pewnie jedne z najlepszych w Polsce :). Wracając ze zlotu napotkała mnie burza, która skutecznie uniemożliwiła jazdę na ponad 2 godziny. Do domu dojechałem wyczerpany, ale byłem na tyle zdeterminowany by po 134 kilometrach pójść jeszcze do kościoła na 18:30. Następnego dnia praktycznie nic mnie nie bolało. Poniżej parę zdjęć ze zlotu.
Mój Kross załadowany o 5:30. Ważył wtedy 21 kg.
Policyjna Alfa Romeo 159 :)
Nawrót zaraz za Dziwiszowem - można odetchnąć. Zjeżdżając bez padałowania można się rozpędzić nawet do 50 km/h. Opony w samochodach na tym nawrocie piszczały nawet przy 30 km/h.
Postój koło Żółkiewki i jakieś 128 km za mną.
Blog, który czyta się z przyjemnością w miękkim fotelu, sącząc kakao lub owocową herbatkę ;D. Fajnie się zapowiada, na pewno będę często odwiedzał!
OdpowiedzUsuńPS: Teraz żałuję, że nie pojechałem wtedy do Jeleniej.